fbpx

Lekarz to nie sprzedawca

O medycynie estetycznej, lekarzach i etyce zawodowej - rozmowa z dr Andrzejem Ignaciukiem, Prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.

Medycyna estetyczna trafia pod strzechy. Coraz więcej jej w popularnych magazynach kolorowych, telewizji. To dobrze, czy źle?

Można powiedzieć, że ta rosnąca popularność utwierdza tych, którzy medycynę estetyczną w Polsce tworzyli, że był to wysiłek, który został doceniony. Bo przecież dwadzieścia lat temu nikt o tej dziedzinie nie słyszał. Angażowanie się w to było dla lekarzy wyzwaniem, które mogło się różnie skończyć.
Z drugiej strony coś, co staje się popularne jest narażone na powierzchowny odbiór, pewną sensacyjność w podejściu. Żeby dotarło szeroko, musi budzić zainteresowanie, a zainteresowanie budzą rzeczy spektakularne, chwytliwe. I to powoduje, że nie mówi się całej prawdy.

W telewizji świat musi błyszczeć…
Popularne programy o metamorfozach i tajemnicach chirurgii na pewno napędzają rynek, wywołują wzrost zainteresowania pacjentów, informują, ale też spłycają zagadnienia. I czasem odbija się to nam czkawką, bo tam pokazali, że to takie proste, a w rzeczywistości nie wszystko jest możliwe i nie zawsze się udaje…
Ale to błyszczenie, pewna celebryckość, dotyczy tylko medycyny estetycznej.Medycyna, która walczy z patologiami, chorobami, jest z natury cicha. Rozgrywa się w intymnym kontakcie lekarza z pacjentem. No bo cóż jest fas-cynującego w chorobie, cierpieniu, walce o zdrowie i życie? Jest to też dziedzina dość skomplikowana, funkcjonująca w strukturach państwowych, gdzie mniejsze znaczenie mają prawa rynku.A medycyna estetyczna pojawiła się jako odpowiedź na potrzebę zmiany wyglądu, cofnięcia oznak starzenia. Jest medialnie ciekawa, kręcą się wokół niej ludzie „pracujący twarzą” – dziennikarze, aktorzy, politycy, postaci publiczne. To nakręca także lekarzy, wielu z nich jest w stałym kontakcie z mediami...
I wszystko jest w porządku, jeśli wykorzystują oni swą popularność do propagowania rzeczywistej medycyny. Problemem dla naszego środowiska stają się wtedy, gdy zaczynają sprzedawać paramedycynę albo nowe produkty, techniki, które dzisiaj ktoś promuje, a po paru miesiącach okazują się nieskuteczne lub wręcz szkodliwe.
To ma też wpływ na pacjentów, którzy zaczynają traktować zabiegi medyczne jak zakupy w supermarkecie – chodzą z koszykiem między półkami i wybierają to, o czym ostatnio usłyszeli, bez względu na to, czy to się dla nich nadaje, czy nie.Trzeba tu apelować o zdrowy rozsądek, zarówno do lekarzy, jak i pacjentów.

Na ile obecny boom jest odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby pacjentów, a na ile modą nakręcaną przez media i firmy produkujące preparaty i urządzenia?
Trzeba pamiętać, że zapotrzebowanie społeczne się zmienia, jest kreowane. Mało kto ma wrodzone wysokie poczucie estetyki i gruntowną wiedzę o tym, jak skutecznie dbać o siebie. Kiedyś nie myślałem o poprawie swego wyglądu, bo nie wiedziałem, że są takie możliwości, albo były one poza moim zasięgiem finansowym. Albo były bardzo inwazyjne i bałem się im poddać. A teraz słyszę o nowych metodach, widzę efekty u innych, stać mnie. Więc idę do lekarza i w końcu się decyduję.
To jest zapotrzebowanie, które przychodzi wtedy, kiedy podstawowe problemy życiowe mamy załatwione. Naturalne jest, że szukamy ładniejszych ubrań, lepszych restauracji, ciekawszych wakacji. I skuteczniejszych metod dbania o wygląd. Nie wiem, czy nie zabrzmi to zbyt pompatycznie, ale uważam, że poziom zainteresowania medycyną estetyczną świadczy o przekroczeniu pewnego progu cywilazyjnego.

I nie ma w tym nic z komercji?
Myślę, że tam gdzie wchodzą w grę pieniądze, nawet w medycynie, jakiś element komercji jest.
To, w całej branży estetycznej, także w naszym środowisku, przyciąga różnych ludzi, którzy albo nie mają odpowiedniej wiedzy i uprawnień, albo podchodzą do swojej pracy właśnie bardzo komercyjnie, obsługują pacjentów trochę jak sprzedawcy. Obniża to rangę medycyny estetycznej, bo postrzega się ją jako dziedzinę mało poważną, przez małe „m”. Na szczęście dotyczy to zdecydowanej mniejszości lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną. Musimy stale podkreślać, że są to usługi medyczne, nie można więc przekraczać granic wyznaczonych przez kodeks etyki lekarskiej, zdrowego rozsądku i zwykłej przywoitości.

A o to czasem trudno. Liczba lekarzy medycyny estetycznej i ilość gabinetów rosną lawinowo. Co z jakością usług, certyfikacją, Kodeksem Dobrej Praktyki Medycznej?
Medycyna estetyczna ciągle nie jest specjalizacją medyczną i wygląda na to, że długo jeszcze nie będzie, bo wiąże się z tym wiele problemów. Od lat próbujemy jednoczyć środowisko – lekarzy medycyny estetycznej i anti-aging, dermatologów estetycznych, chirurgów plastycznych – w celu opracowania standardów edukacji, terapii, praktyki. Nie jest to proste ze względu na spore rozbicie środowiska i na dłuższą metę, brak chęci współpracy.
A jest to problem bo, inaczej niż na Zachodzie, u nas lekarze mają spore możliwości reklamowania siebie i swoich usług. Mogą, zwłaszcza w takiej dziedzinie jak medycyna estetyczna, mówić to, co jest im wygodne, a co nie zawsze znajduje potwierdzenie w faktach. Proszę spojrzeć na strony internetowe gabinetów, z których każdy nazywa się oczywiście „Klinika”. Gdyby literalnie czytać to, co tam napisano, to w każdym z tych gabinetów pracowałaby czołówka polskiej medycyny… Sami luminarze nauki! A opinie pacjentów na forach? Same superlatywy, często jednak sterowane przez internetowy marketing… To wywołuje zamieszanie, którego przecież nie ma w innych dziedzinach medycyny.
Znów więc chciałoby się zaapelować do kolegów o pewną powściągliwość, publiczne mównie o rzeczach sprawdzalnych, rzeczywistych. Całe środowisko byłoby wówczas lepiej postrzegane. Wygrali by na tym wszyscy – i lekarze i pacjenci.

Ten wzrost znaczenia medycyny estetycznej bierze się także z jej dynamicznego rozwoju. Co roku pojawiają się nowe preparaty, techniki, urządzenia. Co zwróciło Pana uwagę ostatnio?
Fascynujące są odkrycia związane z tkankami autologicznymi, czyli pochodzącymi z naszego organizmu. Jest to szczególnie ważne dla osób młodych, których nie powinno się nadmiernie faszerować jakimiś koktajlami, których działanie nie jest jeszcze dobrze udokumentowane. A substancjami pochodzenia naturalnego – fibroblastami, osoczem bogatopłytkowym czy własnym tłuszczem, można pomóc w usunięciu wielu defektów.
Kolejnym ciekawym zagadnieniem są komórki macierzyste. Ale nie zwykłe płytki krwi, tylko komórki wyizolowane, namnożone i powtórnie podane do organizmu. Bardzo ciekawe doświadczenia mają tu koledzy z Ukrainy, którzy będą o tym mówić podczas tegorocznego Kongresu Medycyny Estetycznej. 
To jest prawdziwy anti-aging, choć trzeba pamiętać, że nie jest to jeszcze technika do końca zaakceptowana, wiążą się z nią problemy natury legislacyjnej. Jednak coraz częściej mówi się, że jest ona – przy spełnieniu określonych warunków – bezpieczna. To naturalne doładowanie organizmu, odmłodzenie jego organów, także poprawienie pracy mózgu. Bo przychodzi taki wiek, kiedy coraz trudniej się regenerujemy, odpoczywamy. Zmęczenie staje się stanem ciągłym, następuje pewne otępienie, cały organizm funkcjonuje gorzej. Wtedy działania stymulacyjne i regenaracyjne mogą mieć sens.
Ciekawe są też wszystkie systemy umożliwiające podwieszanie, podciągnie tkanek, czyli nici liftingujące. Jest coraz więcej rozwiązań technicznych, technologii zabiegowych, które pozwalają w sposób mało inwazyjny osiągnąć efekty zbliżone do tych zarezerwowanych dotąd dla chirurgii.Co prawda nie ma tu ostatnio wielkiego przełomu, ale ciągle doskonalone są techniki laserowe, co pozwala na bardziej precyzyjne i szersze zastosowanie wysokich energii do naprawiania różnorodnych defektów ciała.
Pojawiają się też nowe wypełniacze, nowe techniki aplikacji toksyny botulinowej – czyli stare preparaty w nowych odsłonach.

A tendencja do łączenia różnorodnych technik, wspólna praca lekarzy różnych specjalności?
Coraz więcej pacjentów pyta nie tylko o zabieg, ale też o inne propozycje poprawiania jakości życia. I tu wiele możemy zrobić właśnie w ramach medycyny przeciwstarzeniowej. Lekarz medycyny estetycznej, inaczej niż chirurg, czy dermatolog, może podchodzić do pacjenta kompleksowo. To tendencja coraz popularniejsza w Stanach Zjednoczonych. Samopoczucie, żywotność organizmu, a także nasz wygląd, zależą od wielu czynników – stanów zapalnych, poziomu hormonów, diety, aktywności. Pewnie, że lekarz ogólny nie powinien ordynować poważnej terapii hormonalnej, tylko odesłać do specjalisty, ale może działać na wielu poziomach.
Jestem przekonany, że możemy pomagać pacjentom prewencyjnie, w sytuacjach, kiedy nie ma jeszcze patologii, ale nie ma już też w pełni wydolnej fizjologii. Jest wiele metod, preparatów, które pobudzają organizm do regeneracji, uzupełniają poziom istotnych substancji, słowem – ułatwiają codzienne funkcjonowanie. One nie leczą, ale optymalizują energetykę komórek, funkcjonowanie całego organizmu.

W tym roku mija 20 lat ruchu medycyny estetycznej w Polsce. Jakie były początki?
W 1993 roku powstała Sekcja Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. To były pionierskie czasy, bo nawet na świecie podejście do estetyki medycznej zmieniało się bardzo powoli. Dzisiaj wiele jest jeszcze do zrobienia, ale z punktu widzenia liczb mamy prawo do dumy. Blisko 1100 lekarzy – członków Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (jesteśmy największą organizacją, jeśli chodzi o ilość członków w Europie) i 500 absolwentów naszych studiów podyplomowych. A Kongres Medycyny Estetycznej, który organizujemy, jest największym wydarzeniem w zakresie estetyki lekarskiej w Europie Środkowej.
Zaczynamy być postrzegani przez świat medyczny jako istotny partner w budowaniu kompleksowej opieki nad pacjentem. Współpracujemy z flebologami, ginekologami, balneologami, ortodontami i innymi specjalistami.Mamy też wsparcie Izb Lekarskich, co do uporządkowania praktyki funkcjonowania rynku medycyny estetycznej, m.in. wykonywania określonych zabiegów przez nie-lekarzy. To ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjentów, bo oni nie są w stanie weryfikować, tego co słyszą, sprawdzać czy proponowana procedura jest właściwa dla niego i wykonywana prawidłowo.

A właśnie pacjentom macie coraz więcej do zaoferowania…
Bardzo chciałbym podkreślić, że medycyna estetyczna promowana przez nasze Towarzystwo, to medycyna skupiona na prewencji, właściwym stylu życia, opóźnianiu procesów starzenia. To co najbardziej spektakularne, czyli zabiegi, to jakby przynęta dla pacjenta, żeby przyszedł, porozmawiał, zainteresował się sobą i zrozumiał, że od jego zachowań zależy to, jak długo będzie dobrze funkcjonował i estetycznie wyglądał.
Niby wszyscy o tym wiemy, codziennie czytamy w gazetach, ale nasza praktyka gabinetowa pokazuje, że nigdy dosyć edukowania, doradzania, utrwalania odpowiednich nawyków. Korekta ma sens wtedy, kiedy umiesz wprowadzić w życie reguły, które pozwolą zachować jej efekty.Dążymy do tego, by medycyna estetyczna była oparta na sprawdzonych standardach medycznych i dawała pacjentom poczucie właściwej opieki.

Dziękuję za rozmowę.

PARTNERZY NAJLEPSZYCH SPA

Społeczność

NASZE WYDAWNICTWA

Perfect SPA Awards

Prawa 5.1 - Finał Perfect SPA

Partnerzy Gali Perfect SPA

reklama

logo SPAeden.pl

Portal SPA & Wellness

Wydawca portalu: Semana Sp. z o.o.

Społeczność

© 2021 Spaeden All Rights Reserved.Design & Development by Conor